Pomoc Ukrainie – Szlachetna Recepta

Wczo­raj wy­sła­li­śmy du­ży trans­port le­karstw do Char­ko­wa na Ukra­inie. Mo­że nie ma w tym ni­cze­go nie­zwy­kłe­go, ale chciał­bym się po­dzie­lić z Wa­mi tą hi­sto­rią i sa­mi wy­cią­gnij­cie wnioski.

Kil­ka dni te­mu za­dzwo­nił do mnie ks. Iwan z Char­ko­wa, pra­wo­sław­ny du­chow­ny. Znam go oso­bi­ście, a je­go syn i żo­na od kil­ku lat miesz­ka­ją w Kra­ko­wie i są na­szy­mi sta­ły­mi pa­ra­fia­na­mi. Usły­sza­łem w te­le­fo­nie prze­ję­ty głos i roz­pacz­li­wą proś­bę – Oj­cze czy mo­gli­by­ście nam po­móc? Cze­go po­trze­bu­je­cie py­tam i sły­szę od­po­wiedź – le­karstw. Na­sza sy­tu­acja jest na­stę­pu­ją­ca. Cer­kiew jest uszko­dzo­na, nie ma okien, ogrze­wa­nia. Nie mo­że­my tam się spo­ty­kać na mo­dli­twie. Zo­sta­ły nam piw­ni­ce. W nich od­pra­wia­my na­bo­żeń­stwa, przy­go­to­wu­je­my po­sił­ki dla oko­licz­nych miesz­kań­ców, tu­taj też i no­cu­je­my. Z żyw­no­ścią ja­koś da­je­my pó­ki co ra­dę, ale są po­trzeb­ne le­kar­stwa. Lu­dzie prze­wle­kle cho­rzy na cu­krzy­cę, nad­ci­śnie­nie, aryt­mię, cho­ro­by hor­mo­nal­ne nie ma­ja już le­karstw, któ­re mu­szą sta­le przyj­mo­wać. Ap­te­ki są za­mknię­te i ge­ne­ral­nie pu­ste, a po­moc hu­ma­ni­tar­na do nas nie do­cie­ra. Na­sza cer­kiew jest w re­jo­nie gdzie cią­gle do­cho­dzi do ob­strza­łów. Prze­ję­ty roz­mo­wą py­tam, czy jest ja­kaś li­sta po­trzeb­nych le­karstw i po chwi­li otrzy­mu­ję wia­do­mość. Kie­dy ją czy­tam łzy za­czy­na­ją sa­me pły­nąć. Do­cho­dzi do mnie, że to nie jest stan­dar­do­wa li­sta – spis le­karstw ogól­ne­go dzia­ła­nia, a wiel­ka zbior­cza re­cep­ta. Oj­ciec Iwan spi­sał re­cep­ty po­trze­bu­ją­cych miesz­kań­ców te­go re­jo­nu Char­ko­wa. Py­tam, czy ma­my to ku­pić w Pol­sce i wy­słać, czy też mo­gą to ku­pić we Lwo­wie, gdzie on sam przy­je­chał aby zor­ga­ni­zo­wać trans­port i ewen­tu­al­nie ile po­trze­ba pie­nię­dzy? Sły­szę od­po­wiedź, że więk­szość le­karstw moż­na ku­pić we Lwo­wie i po­trze­ba na to 95 tys. hry­wien, czy­li ok 13 tys. zł. Zaj­mie­my się tym – od­po­wia­dam i koń­czy­my roz­mo­wę. Nie zdą­ży­łem ochło­nąć od wzru­sze­nia, a te­le­fon za­dzwo­nił po­now­nie i usły­sza­łem zna­jo­my głos ks. Ba­zy­le­go z Je­le­niej Gó­ry. Nie­śmia­ło za­czy­na wy­ja­śniać mi, że u nie­go w pa­ra­fii pew­ni pa­ra­fia­nie, któ­rzy po­cho­dzą z Ukra­iny, a nie­daw­no chrzci­li swo­je dziec­ko, za­pro­po­no­wa­li, że chcą zro­bić zbiór­kę le­karstw i za­wieźć je na Ukra­inę, do CHARKOWA! Czy mo­gli­by­ście do­łą­czyć się – py­ta oj­ciec Ba­zy­li, – bo tro­chę za ma­ło uzbie­ra­li­śmy. Jest też w Kra­ko­wie pe­wien ze­gar­mistrz, Mi­chał – kon­ty­nu­uje – któ­ry przy­go­to­wał le­ki na po­nad 2 tys. zł i do­łą­czy do nas. Sły­sząc to wszyst­ko mó­wię bez za­sta­no­wie­nia, oczy­wi­ście, że do­łą­czy­my do Was. Opo­wie­dzia­łem wów­czas o oj­cu Iwa­nie, któ­ry cze­ka we Lwo­wie na na­szą po­moc. Pod­ję­li­śmy de­cy­zję, że dzia­ła­my ra­zem i kie­row­ca wszyst­kie przez nas ze­bra­ne le­ki za­wie­zie do pa­ra­fii o. Iwa­na w Char­ko­wie. W nie­dzie­lę w cer­kwi ogło­si­łem zbiór­kę. Ze­bra­li­śmy ofia­ry pie­nięż­ne. Na­stęp­ne­go dnia mie­li­śmy już do­star­czo­ne da­ry, któ­re zor­ga­ni­zo­wa­ła na­sza pa­ra­fian­ka, Pa­ni dok­tor Ju­lia. Za­mó­wi­li­śmy du­żą par­tie le­ków w hur­tow­ni dzię­ki po­mo­cy na­szych przy­ja­ciół – Ka­si i Pio­tra. W śro­dę Fun­da­cja Ilios do­star­czy­ła nam ogrom­ną ilość środ­ków higieny.

Kie­dy przy­je­chał kie­row­ca po na­sze da­ry, le­d­wie upchnę­li­śmy do au­ta le­kar­stwa i droż­dże, o któ­re na­si przy­ja­cie­le z Ukra­iny po­pro­si­li w ostat­nie chwi­li (w Char­ko­wie nie ma droż­dży, a bez nich nie moż­na upiec chle­ba dla po­trze­bu­ją­cych). Pan Ser­hij wy­ru­szył w bar­dzo trud­ną i nie­bez­piecz­na dro­gę, a ja nie mo­gę za­snąć spo­koj­nie. Po tych kil­ku, bar­dzo pra­co­wi­tych dniach przy­szła mi do gło­wy myśl – a co ci lu­dzie zro­bią za kil­ka ty­go­dni, mo­że mie­siąc? A mo­że je­ste­śmy w sta­nie im po­móc bar­dziej re­gu­lar­nie i stwo­rzyć coś na wzór do­brze zna­nej w Pol­sce ak­cji cha­ry­ta­tyw­nej „Szla­chet­na Pacz­ka”. Co my­śli­cie o „Szla­chet­nej Re­cep­cie”? Ktoś po­trze­bu­je kon­kret­ny lek, a ktoś gdzieś w świe­cie jest w sta­nie mu go sfi­nan­so­wać? Je­śli uwa­ża­cie, że to ma sens na­pisz­cie do nas krakowcerkiew@​gmail.​com

Ks. Ja­ro­sław Antosiuk

List o. Iwana:
Храм святого мученика Віктора Харківської єпархії Української Православної Церкви, знаходиться Ц місті Харкові по вулиці Салтівське Шосе 264‑А. Це великий житловий масив який знаходиться на окраїні міста де зараз на протязі 3 тижднів точатьс інтенсивні обстріли. Як наслідок було порушено інфраструктури життєзабезпечення: багато людей залишилось без електроенергіі, тепла, та навіть води. Більшість жителів живуть у підвалах будинків. З самого початку війни у нашому храмі проводится робота з допомоги. Люди ховаються на ніч від обстрілів у нижньому Храмі на честь св.мч. Віктора, верхній храм (Преображения Господнього) постраждав від обстрілів, вибиті вікна унаслідок ударної хвилі. кожного дня при храмі безкоштовно роздають гарячу їжу, воду та медикаменти. Ресурси швидко вичерпуються і потребують постійного поповнення. Просимо Вас дорогі у Христі віруючі міста Кракова, модитв у цей важкий час, та надати по можливості допомогу яка для Вас є можливою. Звіти про передачу дороги людям ви можете частково побачити на наших соціальних мережах інстаграм та фейсбук. З Любов’ю у Христі та вдячністю настоятель прот. Віктор, священники та віруючі Храму.